4 CZERWCA 2020

Maciej Staręga: Staram się odnaleźć swoją ścieżkę

Dla Macieja Staręgi najlepszym rezultatem w minionym sezonie było 19. miejsce w sprincie rozgrywanym podczas Pucharu Świata w szwedzkim Are. Sezon nie był łatwym dla naszego reprezentanta, ale Staręga nie składa broni i z wiarą w swoje możliwości oraz pozytywną energią rozpoczął przygotowania do kolejnej zimy. I jak podkreśla, stara się odnaleźć w biegach własną ścieżkę do sukcesu.

W związku ze zniesieniem obostrzeń sytuacja sportowców w Polsce powoli wraca do normy. Kadra Narodowa Mężczyzn ma już za sobą zgrupowanie w Zakopanem, a 4 czerwca podopieczni Lukasa Bauera rozpoczynają kolejny obóz, tym razem w Ustrzykach Dolnych. - Myślę, że podczas zgrupowania w Zakopanem wykonaliśmy bardzo dużą objętość treningową, bo w ciągu tygodnia zrobiliśmy koło 35 godzin, także myślę, że był to dość konkretny obóz. Treningi były bardziej ogólne i nie wchodziliśmy w mocną specjalistkę. Co prawda mieliśmy dwa czy trzy treningi na nartorolkach, ale główny nacisk był kładziony na ćwiczenia ogólnorozwojowe i budujące bazę tlenową. Sporo jeździliśmy na rowerze, trochę chodziliśmy po górach, były crossy i różne gry sprawnościowe i zwinnościowe. Można powiedzieć, że ten obóz był takim rozruchem, aby przygotować nas trochę pod dalszą część sezonu. Głownie skupialiśmy się na treningach funkcjonalnych i dynamicznych, także wachlarz treningowy był bardzo duży. Jednak jak wspomniałem wcześniej objętość treningowa też była duża, także ja jestem zadowolony z tego pierwszego zgrupowania - opowiada o treningach pod Tatrami Maciej Staręga. Dla biegaczy narciarskich nie jest to jednak czas najcięższych treningów w całym okresie przygotowawczym. - Pod pewnym względem jest to dla nas dość ciężki okres, bo wchodzimy w niego po tzw. roztrenowaniu. Chociaż  wcześniej jesteśmy przygotowani trochę poprzez treningi indywidualne, ale w trakcie obozu wchodzimy się na duże objętości, więc dla organizmu jest to dość ciężka sprawa. Myślę jednak, że to nie jest dla nas najcięższy okres w naszym całym systemie przygotowawczym. Są miesiące, w których jest dość szybkich treningów, intensywnych i wtedy jest najtrudniej - wyjaśnia Staręga. 

W trakcie kwarantanny i czasu izolacji reprezentant Polski nie próżnował i indywidualnie przygotowywał się do wspólnych treningów. - Powiem szczerze, że miałem to szczęście, że w domu mam dużo sprzętu, na którym mogę ćwiczyć. Poza tym ten czas po sezonie nigdy nie spędzałem leżąc na kanapie, zawsze starałem się być aktywny, ale były to już takie zajęcia bardziej dla przyjemności. Po powrocie z Kanady miałem nałożoną kwarantannę, ale ten czas spędzałem np. na rowerku stacjonarnym. Akurat w zeszłym roku zakupiłem sobie bieżnię mechaniczna na nartorolki, więc teraz biegałem sobie na niej albo na nogach, albo już na rolkach. Poza tym pracowałem również nad siłą, bo trochę ciężarów w domowej siłowni. Powiem jednak szczerze, że ten czas bardzo szybko mi minął, bo oprócz treningów miałem do zrobienia dużo prac domowych. Razem z żoną na kwarantannę przeprowadziliśmy się prosto do nowego domu, więc trzeba było wszystko doszlifować. Mogliśmy spędzić razem dość sporo czasu, więc ta izolacja jakoś strasznie mi nie doskwierała - stwierdza podopieczny Lukasa Bauera.

Biegacze narciarscy również zakończyli przedwcześnie sezon, czego żałował na pewno Maciej Staręga, który w drugiej części sezonu wskoczył na właściwe tory. - Żałuję, że tak ten sezon się zakończył, bo jednak na sam koniec złapałem swoją dobrą dyspozycję i zaczęło mi się dobrze biegać. Szkoda, że zawody w Kanadzie nie wypaliły, bo po pierwsze - wydaje mi się, że jechałem tam w dobrej formie, a po drugie Kanada jest dla mnie szczęśliwym miejscem, w którym osiągałem dość dobre wyniki. Miałem nadzieję, że ten sezon zakończę taką dobrymi wynikami i z jeszcze lepszą energią będę nastawiony do kolejnego sezonu - przyznaje nasz sprinter. W sezonie 2019/2020 Staręga najlepszy rezultat osiągnął w szwedzkim Are, gdzie zajął w sprincie 19. miejsce. - Powiem szczerze, że sam siebie zaskoczyłem wtedy. Myślałem, że jest to zbyt ciężka trasa dla mnie, bo nie była to tradycyjna trasa sprinterska, tylko bieg pod górę. Okazało się jednak, że jest to właśnie trasa wytrzymałościowo-siłowa i to jest chyba mój największy atut, że potrafię na tym poziomie mocy wytrzymać dość długi czas. Na tym podbiegu czułem wtedy, że idzie mi dobrze, tylko niestety chyba frajersko przegrałem tam walkę o półfinał. Na samym końcu, gdybym trochę szybciej przesunął nogę w kierunku linii mety, to byłbym w półfinałach. Mimo wszystko było to chyba najlepszy mój bieg w sezonie, który dał mi najwięcej satysfakcji. To był taki najfajniejszy bieg pod tym względem, że czułem satysfakcję i zadowolenie, kiedy mijałem wielkie nazwiska i widziałem, że oni nie dają już nie dają rady, a Ty jeszcze możesz - podkreśla Staręga.

W minionym sezonie nie zabrakło jednak tez i tych gorszych momentów. - Chyba najcięższe momenty miałem na Mistrzostwach Polski Seniorów. Skumulowało się wtedy dużo rzeczy i nie miałem czasu na odpoczynek, poza tym nie byłe w dość dobrej formie i musiałem sobie jakoś poradzić z tym trudniejszym czasem i podnieść się przede wszystkim psychicznie. Nie zawsze jest tak, że ta praca, którą się wykona w okresie przygotowawczym, oddaje w sezonie w 100%. Myślę, że bardzo ciężko pracowałem przed tamtym sezonem i może było to zbyt ciężko. I to mogło być powodem tego, że dopiero tak późno wchodziłem w dobrą dyspozycję. Praktycznie dopiero na sam koniec sezonu. Kiedy w pewnym momencie wykona się tej pracy za dużo, czyli się „przegnie”, to ta dyspozycja przesuwa się w czasie - wyjaśnia 30-latek. - Po tym sezonie mogę wyciągnąć kilka wniosków. Myślę, że przede wszystkim muszę trochę wrócić do mocniejszego treningu siłowego. W tamtym roku poszedłem dalej w stronę wytrzymałości, żeby się tam rozwinąć. Jednak jestem już tak doświadczonym zawodnikiem z tyloma godzinami przetrenowanymi, że u mnie tak jakby nie sprawdza się do końca ta wytrzymałość, bo nie jestem w stanie podnieść jej o 5 czy 7 %, a jedynie o 1 czy 2 %, więc dla mnie jako sprintera większym atutem byłby trening siłowy i rozwijanie odpowiedniej mocy. Myślę, że wytrzymałość utrzymam wtedy na odpowiednim poziomie, a jak dołączę do tego większą moc, to będę wtedy lepszy i w kwalifikacjach, a potem może jeszcze w kolejnych biegach. Jestem już starszym zawodnikiem, dlatego trudniej jest mi już tę siłę utrzymać i muszę wykonywać więcej treningów siłowych jak młodzi zawodnicy - dodaje. 

Zimą nasi reprezentanci mieli okazję przetestować trasy przyszłorocznych Mistrzostw Świata Seniorów w Oberstdorfie. - Szczerze powiem, że te trasy są jednymi z bardziej wymagających, na których startowałem. Sprint klasykiem poszedł mi jednak nawet bardzo dobrze, bo niewiele mi zabrakło to tego, aby awansować do „30”. Czułem się tam fajnie i na początku również wydawało mi się, że ta trasa nie jest dla mnie, ale potem jak popatrzyłem na wyniki, to jednak oceniam te biegi jako dość dobre i udany, szczególnie w sprincie. Trasy dystansowe też są bardzo ciężkie. Na koniec sezonu mieliśmy taką ankietę odnośnie tras w Oberstdorfie, która przygotował FIS i nie wiem czy przez przypadek nie będą tam czegoś jeszcze zmieniać. Sama trasa sprinterska jest dość nietypowa i bardzo wymagająca, bo trzy podbiegi na sprincie to jest jednak dużo - ocenia Maciej Staręga.

Maciej Staręga jako doświadczony zawodnik nie ma już sportowego wzorca wśród aktualnie najlepszych na świecie narciarzy w tej dyscyplinie. - Przyznam, że profil mistrza w biegach narciarskich trochę się rozmył. Jest dużo różnych charakterów i wiele różnych ścieżek do osiągania mistrzostwa. Obecnie staram się odnaleźć bardziej swoją ścieżkę, niż podążać tylko jedną drogą. Jasne, że wzoruję się na pewnych treningach i rzeczach, które widzę u innych i wiem, że się opłacają, ale muszę się też dostosować do siebie. Miałem taki moment, że myślałam, iż zdecydowanie muszę poprawić swoją szybkość i reakcję, jednak spowodowało to coś takiego, że miałem dość szybkie i dynamiczne ruchy, ale jakby metry mi nie ubywały. Stwierdziłem, że muszę wrócić jednak w kierunku mocy, bo to jest moją dobrą stroną. Bieganie na dużej mocy i nie na takiej intensywności zawsze dawało mi trochę więcej niż takie rozwiązania typowo dynamiczne. Wiem, że na końcówkach trochę już mi brakuje tej dynamiki, ale jeżeli potrafię cały dystans sprintem przebiec na odpowiedniej mocy, to i rywale mają z tym problem. Każdy zawodnik jest inny, dlatego nie można w 100% wzorować się na jednej osobie, tylko odnaleźć swoją drogę do osiągania sukcesów - podsumowuje.

Źródło: Anna Karczewska / PZN